Myślałem, że to horror, a nie film familijny. Plakat jest o wiele straszniejszy niż cały ten film.
Spodziewałem się więcej po Tobe Hooper'ze. Efekty jak na tamte lata niezłe, ale to niestety wszystko.
Trzeba było się wczuć w film, w jego atmosferę i zapomnieć o tych wszystkich tandetnych filmach,efekciarskich,prostych...
Ja się zawsze wczuwam. Ten horror po prostu jakoś mnie nie urzekł, tak czasem bywa no nie;)
No tak, czasem tak bywa :)
Ale-mówię także po własnych doświadczeniach- nowe filmy,w których pełno efektów specjalnych,hałasów,szumów,walk,pościgów są często temu winne.Wszystko "dla oka"...
Mnie tego nie musisz mówić, sam wolę starsze kino a nie te dzisiejsze komputerowe fantazję. Kiedyś robiono produkcję dla dobrej fabuły czy np klimatu jak to powinno być w horrorach a dziś tylko dla kasy. A ta dzisiejsza młodzież na to idzie, aż się boję co będzie za parę lat.
Dokładnie. Obejrzałam ten film jako dziecko - i co tu dużo mówić - jeszcze długo nie pozwolił mi o sobie zapomnieć. :P Teraz oglądam z sentymentu.
Największy problem tego filmu polega na tym, że więcej do powiedzenia miał Steven Spielberg aniżeli sam reżyser Tobe Hooper... i to niestety widać.
Gdybys ogladał ten film w latach 80-tych albo bedac dzieckiem zupełnie inaczej bys na niego reagował a po latach wracał z sentymentem mimo iz nie robiłby na Tobie juz takiego wrazenia . Ha majac 8 lat zobaczyłem "armie ciemnisci" bałem sis potem jak cho.era dzisiaj ogladam ten film i bardziej chce mi sie smiac a nie plakac ale tych emocji ktore udzielały mi sie wtedy nie zapimne do konca smierci :)
"Spielberg miał decydujący wpływ na cały film. To on był głównym autorem scenariusza, on stał za wszystkimi scenami, także tymi mrożącymi krew w żyłach, on dobrał obsadę, on dowodził na planie filmowym, on decydował o doborze muzyki, on nadzorował produkcję efektów, wreszcie on, wespół z Michaelem Kahnem, zmontował Poltergeista. A co miał w takim razie do roboty Tobe Hooper? Właściwie bardzo niewiele. Pamiętacie “Superprodukcję” Machulskiego i sceny kręcenia kretyńskiego filmu, będącego tylko przykrywką dla spotkania gangsterów z całego świata? Rafał Królikowski pyta “- Co ja mówię?”, a Janusz Rewiński szczerze odpowiada “- Nic. Ty tylko reżyserujesz…”. Mniej więcej podobnie wyglądała praca Hoopera na planie Poltergeista.
Niby był nominalnym reżyserem, który odpowiada za całokształt dzieła i sprawuje pieczę nad wszystkimi aspektami produkcji, lecz w rzeczywistości to było zajęcie Spielberga, który bezpardonowo wypiął Hoopera z łańcucha decyzyjnego i uczynił z niego potulnego wykonawcę poleceń."
Wyobrażasz sobie jakby ten Poltergeist naprawdę wyglądał gdyby rzeczywiście kręcił go Tobe Hooper? Sądzisz, że byłby w stanie zrobić dobry film? On przecież poza Teksańską masakrą... niczego wielkiego nigdy nie zrobił. Facet tak naprawdę nigdy nie miał jakiegoś szczególnego talentu. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że sama Teksańska masakra.. ............... to jeden z najlepszych filmów w historii kina, jeden z najlepszych filmów w ogóle, nie tylko w horrorze - jakie kiedykolwiek powstały. Facet miał jednorazowy przebłysk geniuszu, który wyszedł mu trochę przypadkiem niż z faktycznych umiejętności - planował dać więcej krwi i nie dał bo by mu pogorszyli dystrybucję. Wszystkie znaczenia filmu np. genialny mariaż scen natury z fabułą nie wyszedł z planowania tylko przypadkiem tak mu wyszło. Sam Hooper raczej nie zastanawiał się nad sensem takiego mariażu ale i tak zrobił film z ewidentnym głębszym celem lecz genialna metafizyka Teksańskiej masakry... wyszła nie od niego tylko tak jakoś wyszło - nieplanowane - sama z siebie .
Poltergeist całościowo to na pewno film dobry, nawet bardzo dobry a pierwsze 30 minut to dla mnie małe arcydzieło - do ataku drzewa to mega-klimatyczny obyczaj z bardzo fajną rodzinką jako bohaterami - tajemniczą historią do tego momentu i magicznym wręcz miejscem akcji wśród fajowych domków jednorodzinnych i całej tej okolicy w której samemu by się chciało mieszkać. Film psuje się jak wchodzą na dobre efekty specjalne - z fascynującego ze względu na niesamowity klimat obyczaju robi się jakiś wczesny krewny Harry Pottera. To już nie poziom takiego amerykańskiego Bergmana na przedmieściach tylko pospolita bajka.