Filmy bez większej akcji powinny mieć intelektualną głębię. Tutaj do połowy wynudziłem się, bo ani akcji, ani głębi nie było. Dopiero potem wydarzenia przedstawiane są bardziej dynamicznie, ale głębi nadal zero. Wielka szkoda, bo widać że zabrakło w tym wszystkim muzykologicznego researchu. Beethoven i jego muzyka pozostają tutaj właściwie ornamentem, równie dobrze orkiestra mogłaby przygotowywać się do odgrywania utworu innego kompozytora i nic by to dla fabuły nie zmieniło. Mało szczegółów, kulisów pracy muzyków, zupełnie już dziś archaiczna postprodukcja. Wnioski bardzo oczywiste i łopatologicznie podane.