Ten klimat początku lat 70-ych.Warszawa tamtych lat pięknie pokazana.Motoryzacja,syrenki,żuki,nysy,warszawy,itd.Piwko w tych beczkowatych butelkach(z pianą).Urocza komedia omyłek,mimo poniedziałkowego pecha tam ciągle świeci slońce.
Akcja rozgrywa się 15 września 1969 roku, a film nagrywany był w 1970, więc ja bym powiedział, że to końcówka lat 60.
Popieram,bardzo dobra komedia,taka optymistyczna,w sam raz na poprawę humoru.Pokazuje takie beztroskie życie dawnych lat,aż wierzyć się nie chce że kiedyś ludzie mogli żyć bez komórek,kompów i bez neta :D.
Wszystko mi w tym filmie pasuje. Rzadko daję 10-kę ale tak samo jak ty uważam, że lepszej komedii pomyłek z tyloma wątkami nie można było zrobić. Pokazano też realne miasto z różnymi mankamentami, a nie coś przesadzonego na plus lub minus jak w niektórych współczesnych filmach.
Jestem z rocznika 92 kiedys kompletnie nie rozumiałem czym tu sie zachwycac dzis ... ten klimat mnie po prostu powala, ta muzyka ta warszawa .. człowiek żałuje ze zyje w tych czasach tamm wszystko wydaje sie jakies takie ..prostsze a napewno bardziej kolorowe niz obecna era smartfonów .. PONADCZASOWA
No tak... Żałuje. TO jest rok 70 a nie 71 jakby sugerował rok produkcji, więc za kilka miesiecy tacy sympatyczni milicjanci z filmu zabiją kilkadziesiąt osób na Wybrzeżu, które ośmieliły sie protestować w sprawie podwyżek cen tej góry mięsiwa którą kupowała pani Kubasińska.
Ten film to laurka dla władz PRL. Kolorowi, uśmiechnięci ludzie, pełne sklepy, uprzejmi milicjanci. Prawie coś jak historia o romantycnej przygodzie w Rzymie czy paryżu. jeśli ktoś traktuje ten film ( i inne typu twórczość Barei) jako dokumenty codzienności PRL to naprawdę... Nie tędy droga.
Film jest uroczy, ale to tylko romantyczna komedia i nic więcej. Rzeczywistośc materialną PRL lat 70 o wiele bardziej oddaje np 07 zgłoś się, czy nawet komediowe filmy Barei (zwlaszcza Brunet Wieczorową porą). Ten syf miasta, wszechobecna bylejakość, patologie pijaństwa, kombinatorstwa, złodziejstwa i demoralizacji. Już nie pisze nawet o latach 80 gdzie kino zrobiło się tak ciężki, ponure że tego nie da się oglądać. Tych Ballad o Januszku, kina moralnego niepokoju.
Warszawa z Nie lubię Poniedziałku to trochę takie kino S-F. Obraz idealizowany. jeden z ostatnich chyba w polskim kinie. Ten sam charakter ma Małżeństwo z Rozsądku Barei czy jeszcze późniejsze Poszukiwany Poszukiwana. Tak w połowie lat 70 mamy już filmy odnoszące się do PRL krytycznie, nawet jeśli są to komedie Barei
Ten film to świetne kino tyle że z realiami życia PRL ma tyle wspólnego co wyroby Cepelii z realiami życia XIXw chłopów.
Powiało patosem, drogówka nie strzelała na Wybrzeżu tylko ZOMO czyli tzw. oddziały prewencji (szturmowe). To tak jakby mieć pretensje do konduktora, że kasjerka zły bilet sprzedała. Wracając do filmu - siermiężny PRL jest tam ukazany w krzywym zwierciadle, a śmiech to najlepsza broń...
A zauważyliście, że postaci negatywne poruszają się gruchotami - taksiarz Warszawą, "artysta" zdezelowaną syrenką. A pozytywni Mercedesami czy innymi zachodnimi "Triumph ?"
Niezupełnie.Patrzysz z dzisiejszej perspektywy,gdzie ulice są pełne nowoczesnych aut,audi bmw,lexus,mercedes itd.itp.Chciałem ci powiedzieć że w latach 70-ych warszawa czy syrenka to nie był gruchot jak to określiłeś, to był luksus,szczyt polskiej motoryzacji.Nieosiągalny dla zwykłego szaraka i marzenie nie jednego polaka
Co do Syreny, to już wtedy uchodziła ona za przestarzałą i zawodną konstrukcję, zresztą pod koniec filmu dość wyraźnie temat awaryjności tych aut jest poruszony: gdy zaopatrzeniowiec Bączyk rozmawia z artystą i dowiaduje się, że tamten posiada syrenkę, od razu proponuje mu coś, co dzisiaj nazwalibyśmy "kartą stałego klienta" w warsztacie w Sulęcicach.
Artysta jest postacią negatywną? Taksówkarz, to normalny warsiawski taksówkarz, nawet bardzo śmieszny, wręcz groteskowy...