Sezon 1 - bardzo dobry, nawiązanie do mafii typu włoskiego z filmów takich jak Chłopcy z ferajny, prawdziwa historia, trudno się oderwać od serialu. Wszystko ma swój czas i miejsce - początek - rozwinięcie - zakończenie.
Sezon 2 - olbrzymie rozczarowanie, tempo siadło, długie, nudne dialogi, połączenie opery mydlanej z kryminałem klasy C, a może D. Całkowity brak pomysłu, każdy kolejny odcinek pisany, jakby na siłę.
Był świetny serial - sezon 1 i już nie ma - sezon 2
Dokładnie. Właśnie skończyłem drugi sezon, który popsuł odbiór całego serialu. Żałuję, że nie sprawdziłem wcześniej komentarzy, odpuściłbym kontynuację. Nawet nie wiem jaką ocenę wystawić, za s1 dałbym spokojnie 8, ale za s2 to 5 max. Szkoda
Sezon 1 i 2 są różne, mają inne tempo i zwykle inny klimat. Ale oba bardzo mi się podobały. Przeczytałam wcześniej komentarze, dlatego po dobrym pierwszym sezonie spodziewałam się, że 2 będę oglądała z bólem, a tymczasem...duże zdziwienie. Bo gdzie ta nuda, gdzie długie i niepotrzebne dialogi? Raczej dużo się działo. Na plus także - dla mnie - zaliczyć trzeba to, że twórcy już nie próbowali tak rozpaczliwie kopiować klasyki w stylu Ojca Chrzestnego, bo - umówmy się - to jednak nie ta klasa.
SPOILERY! SPOILERY! UWAGA! ;)
Rozczarowało mnie tylko zakończenie, i to dosłownie ostatnie minuty. Gdy Teresa strzeliła do Declana pomyślałam "Wow! więc to tak go uśmiercili. Nieźle. Facet, który całe życie walczył o to, by nikomu się nie podporządkować umiera na kolanach, po tym jak błagał o darowanie życia bliskim mu ludziom. Niezłe, jak na taki serial".
Ale gdzie tam, już za chwilę bohater ożywa niczym Rambo i rozwala wrogów. I umiera już zupełnie inaczej, w słońcu, na łące, pomściwszy swoją stratę.
Umiera? No skąd. Rambo ożywa po raz drugi, jak wampir czy inne zombie otwierając nagle oczy.
Szkoda tych ostatnich minut.